Centrum handlowe lepsze niż festyn?
- Ja chcę do M1! – zawodziła kilkuletnia dziewczynka, odciągając za rękę towarzyszącą jej młodą kobietę od placu między blokami, gdzie trwała zabawa. Nie pomagały tłumaczenia mamy, że jest już późne popołudnie i nie czas na wyprawę do pobliskiego centrum handlowego, a zresztą lepsze atrakcje, piękną pogodę i towarzystwo rówieśników dziewczynka ma przecież na miejscu. Mała upierała się przy swoim, a mnie zrobiło się jej żal.
W czasach mojego dzieciństwa wprawdzie dmuchanych zamków nie było, ale każda impreza na świeżym powietrzu była świętem, którego ani ja, ani żaden z moich rówieśników nie chciał przegapić. Współczesne dzieci wolą zakupy i czekające w sklepach atrakcje. Strach pomyśleć, że być może za kilka lat moja mała obecnie sąsiadka na randkę też będzie wolała iść do kawiarni w pasażu handlowym zamiast do kafejki w parku, a wolne wieczory zamiast na koncertach będzie spędzać na zakupach. Dobrze, że jej mama teraz się nie ugięła i została z kapryszącą córką na festynie. Warto pokazywać dzieciom, że życie nie toczy się tylko pomiędzy domem i sklepem.