Pokemon Go oczami matki

wtorek 26 lipca 2016
  • Pokemon Go to gra wykorzystująca rozszerzoną rzeczywistość (fot. Pokemon Go screeny z gry)
    Pokemon Go to gra wykorzystująca rozszerzoną rzeczywistość (fot. Pokemon Go screeny z gry)
Pokemon Go to zbiorowe szaleństwo, którego nie doświadczyliśmy od lat. Ale o co w ogóle w tej grze chodzi i czy nadaje się ona dla dzieci? Dowiecie się tego z poniższego tekstu autorstwa matki, która sama gra.

W idealnym świecie dzieci po szkole wychodzą pograć w piłkę, pospacerować ze znajomymi, a wieczorami czytają książki. W prawdziwym siedmiolatki bawią się w GTA (dla niezaznajomionych – gra wybitnie nie dla dzieci), budują budowle w Minceraft i każde oczekiwanie muszą umilić sobie gierką na telefonie. Nie jest to dobre, ale też trudno z tym walczyć. Warto jednak sprawdzać na czym te gry polegają i czy są odpowiednie dla naszych dzieci, tak jak sławne Pokemony.

O co chodzi?

Pokemon Go to gra, która polega na łapaniu Pokemonów i trenowaniu ich by były coraz silniejsze. Można je też wystawiać do walk, które mają sportowy charakter. Wielki sukces gry kryje się nie tylko w samych Pokemonach (gry o nich wydawane są od lat), ale w charakterze rozgrywki, która zmusza gracza do wyjścia z domu.

Dlaczego gracz musi wyjść?

- spacerując po okolicy z włączoną grą na ekranie widzimy dokładną mapę otoczenia.  Na mapie tej pojawiają się Pokemony, które należy łapać. Pewne rodzaje Pokemonów lubią konkretne lokalizacje, więc gracze często urządzają sobie wycieczki właśnie tam,

- w różnych charakterystycznych miejscach miasta umieszczono Pokestopy. Są to często tablice pamiątkowe, pomniki, murale, zabytkowe budynki, przy których gracz zdobywa niezbędne do gry bonusy,

- na mapie umieszczono również wieże, które przejmują gracze różnych drużyn. By wziąć udział w walce musimy fizycznie pojawić się pod wieżą,

- w grze można zdobywać też jajka, z których wykluje się Pokemon, ale dopiero po przejściu 2, 5 lub 10 km (co ciekawe jazda samochodem jest zbyt szybka i odległości pokonane autem nie są brane pod uwagę przez aplikację).

Jak my gramy?

Mój siedmiolatek spokojnie radzi sobie z obsługą gry, choć ta jest po angielsku. Syn nie posiada swojego telefonu, więc gramy razem, gdy wychodzimy na spacery. Wędrujemy po mieście zatrzymując się czasem by złapać Pokemona. Gdy znajdziemy ciekawy Pokestop staje się on świetną okazją, żeby lepiej poznać okolicę, miejscowe kapliczki i tablice upamiętniające ważne dla miasta wydarzenia. U nas to świetne urozmaicenie (nudnych czasem) spacerów z niemowlakiem. Widujemy starszych i młodszych graczy, samotnych i w grupkach – wszyscy zamiast siedzieć w domu wyszli na spacer. Czy to już nie jest zaletą tej gry?

Zagrożenia

Pokemon Go to gra, w której nie znajdziemy treści nieodpowiednich dla dzieci. Gra nie posiada możliwości komunikowania się z innymi graczami, a jedyne informacje przy zakładaniu konta jakie podajemy to adres e-mail. Jedyną słuszną obawą jaką możemy mieć, jeśli nasze dzieci samodzielnie grają w Pokemon Go, to czujność, którą nie raz ciężko zachować przy rozgrywce. Bardzo łatwo zagapić się w trakcie gry i komunikat o zachowaniu czujności, który wyświetla się po włączeniu aplikacji nic nie pomoże. Dzieciaki wpatrzone w ekran poruszają się chodnikami, ulicami, parkowymi alejkami i łapiąc Pokemony mogą zapomnieć o tym, co dzieje się wokół nich. Osobiście nie pozwalam mojemu synowi chodzić z telefonem. Zerkamy na niego od czasu do czasu i zatrzymujemy się, gdy chcemy wykonać w grze jakąś akcję.
Gra jest stosunkowo świeża i trudno przewidzieć w jakim kierunku się rozwinie. Minusem paraliżującym swobodną rozgrywkę mogą stać się mikropłatności (gra w tej chwili jest darmowa, dokupić może jedynie ekwipunek pomagający w zdobywaniu kolejnych poziomów i Pokemonów)

Nie żyjemy w idealnym świecie, w którym dzieciaki nie lubią gier. Skoro i tak grają to fajnie, że mogą się przy tym przewietrzyć. Jak wiele innych gier i aplikacji stosowana z umiarem jest świetną rozrywką i niesie sporo korzyści. My idziemy rodzinnie łapać Pokemony, a Wy?

Kategoria: Felietony