Kontrakt między matką i córką. Dla mnie do bani

sobota 16 listopada 2013
  • Ważne, by przekazać dziecku jakich zasad na basenie należy przestrzegać, ale forma tego przekazu też jest istotna (fot. sxc.hu)
    Ważne, by przekazać dziecku jakich zasad na basenie należy przestrzegać, ale forma tego przekazu też jest istotna (fot. sxc.hu)
Miejsce akcji: basen. Bohaterowie: mama i jej kilkuletnia córka. Czas: pewne popołudnie.

Mama od razu zwróciła moją uwagę, bo jeszcze przed wejściem na basen przeprowadziła z córką poważną rozmowę. Tłumaczyła co jej w wodzie wolno, a czego nie, ile razy może przepłynąć basen, ile razy zjechać na wodnej zjeżdżalni, czy w końcu ile minut spędzić w jacuzzi. Nawet zrobiło to na mnie wrażenie, bo dziewczynka grzecznie słuchała i obiecała, że nie złamie żadnych zasad „kontraktu”. Słowo „kontrakt” pojawiało się w tej rozmowie nader często. Na koniec uścisnęły sobie dłonie i poszły do szatni. A ja za nimi, bo tak się złożyło, że dostałam szafkę obok.
W szatni mama nie odpuszczała. Spokojnym, mentorskim tonem cały czas zwracała uwagę dziewczynce (wszystko w imię ustalonych w „kontrakcie” zasad): - Stań tu, a nie tu. - Załóż czepek jeszcze raz, bo jest krzywo. - Jak już wzięłaś płetwy, to nie weźmiesz koła. - Już zamknęłam szafkę i nie będę jej otwierać, należało pomyśleć wcześniej. A kiedy dziewczynka w końcu chciała coś powiedzieć na swoją obronę, usłyszała: - Zanim coś powiesz, wcześniej dobrze się zastanów, czy warto.
I małej stanęły łzy w oczach, a całą radość z wyjścia na basen szlag trafił. To ja już dziękuję za taki „kontrakt”.

Kategoria: Felietony