Od poczęcia na Facebooku

piątek 21 czerwca 2013
  • Na portalach społecznościowych znajdziemy również zdjęcia nienarodzonych dzieci (fot. archiwum katowickiej kliniki Gyncentrum)
    Na portalach społecznościowych znajdziemy również zdjęcia nienarodzonych dzieci (fot. archiwum katowickiej kliniki Gyncentrum)
Ciąża i rodzicielstwo to szczęście, którym chciałoby się podzielić z całym światem. Część mam i ojców, chwalących się nim na portalach społecznościowych, trochę jednak przesadza.

Gdy kilka lat temu koleżanka opublikowała na Facebooku zdjęcie USG z ledwo widoczną „fasolką”, byłam zaskoczona. Pogratulowałam jej, ale czułam zmieszanie. Przecież zajrzałam do brzucha osobie, z którą łączy mnie tylko luźna relacja. Nie czułabym się dobrze, gdyby setka moich internetowych znajomych zrobiła to samo wobec mnie. Okazało się jednak, że z czasem moda na publikację zdjęć USG na Facebooku spopularyzowała się na dobre. Zaczęłam się nawet  przyzwyczajać. Aktywni w internecie rodzice nie przestali mnie jednak zaskakiwać. Kolega fotografię córeczki opublikował przez telefon komórkowy pół godziny po jej narodzinach. Fantastycznie, że dumny tata chce obwieścić swoją radość. Ale czy nie lepiej, gdyby wstrzymał się do wieczora, a na razie poświęcił czas zmęczonej żonie, zamiast liczyć „lajki” i przyjmować gratulacje? I czy to nie dziwne, że jego koledzy z czasów szkolnych i znajomi z pracy zobaczyli jego córkę wcześniej, niż dziadkowie, którzy pewnie nie mają konta na Facebooku? Dziwią mnie również ci, którzy, odkąd na świat przyszło ich dziecko, zamieszczają na swoim profilu wyłącznie jego zdjęcia, jakby ich dotychczasowe zainteresowania i poglądy przestały istnieć. Rozumiem, że mają teraz mniej czasu na hobby i patrzą na świat z innej perspektywy, ale rozmawiając z kimś, kto ma zdjęcie bobasa ustawione jako profilowe, zastanawiam się, czy przy klawiaturze wciąż jeszcze siedzi dorosły człowiek. Niektórzy rodzice zakładają dziecku odrębne konto na Facebooku. Krewni i przyjaciele rodziny zachwycają się zdjęciami malucha, „lajkują” śmieszne powiedzonka, składają życzenia. To sympatyczne, pod warunkiem, że dostęp do profilu mają najbliżsi. Niestety, większość rodziców zapomina o ustawieniach prywatności i profil bobasa może oglądać każdy. To może być niebezpieczne, ale, przede wszystkim, krępujące dla dziecka, które kiedy podrośnie, może nie być zachwycone, gdy koledzy z przedszkola zobaczą go w kąpieli albo przeczytają, że nie potrafiło zasnąć bez ukochanego misia.

Co Wy o tym sądzicie? Czy zgadzacie się z autorką artykułu, że margines prywatności w dzisiejszych czasach się zawęża i że to nie jest dobre zjawisko?

Tagi: 
Kategoria: Felietony