Na tropie angielskich słówek

czwartek 5 kwietnia 2018
  • Na tropie angielskich słówek to książka, która udowadnia, że angielski w domu wcale nie musi być nudny (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
    Na tropie angielskich słówek to książka, która udowadnia, że angielski w domu wcale nie musi być nudny (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
  • Ciekawe rozkładówki i różne style graficzne sprawią, że książka szybko się nie znudzi (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
    Ciekawe rozkładówki i różne style graficzne sprawią, że książka szybko się nie znudzi (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
  • Dzięki różnorodnej tematyce dzieciaki poznają sporo nowych słówek (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
    Dzięki różnorodnej tematyce dzieciaki poznają sporo nowych słówek (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
  • Ciekawa forma sprawia, że po tę książkę chętnie sięgają dzieci w różnym wieku (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
    Ciekawa forma sprawia, że po tę książkę chętnie sięgają dzieci w różnym wieku (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
  • To świetna baza do konwersacji, opowiadań i wymyślania własnych historii (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
    To świetna baza do konwersacji, opowiadań i wymyślania własnych historii (fot. Ewelina Zielińska/SilesiaDzieci.pl)
Gdy mój starszy syn był malutki bardzo zależało mi, by od początku oswajał się z językiem angielskim. Dość szybko okazało się, że ten prosty plan wymagał sporej pomysłowości. Teraz na rynku jest znacznie więcej pomocy do nauki języków. Wśród wielu ciekawych pozycji książkowych szczególnie lubimy „Na tropie angielskich słówek”.
„Na tropie angielskich słówek” to solidna kartonówka w dużym formacie od Kapitana Nauki. Właściwie można napisać, że to typowy obrazkowy słownik omawiający kolory, zwierzęta czyczłonków rodziny. Jednak ma on kilka cech, które go wyróżniają i sprawiają, że sięga po niego z przyjemnością zarówno rodzic (a bez niego dziecko niewiele się nauczy), dwulatek i dziewięciolatek.
 
Dla malucha
 
Dwulatka zachęca duży format i bogate w szczegóły ilustracje. Każda rozkładówka to osobna historia pełna drobnych elementów. Znajdziecie tu rabusia biegającego po ciasnych uliczkach, zatłoczone wesołe miasteczko, a nawet dzielnicę potworów. Takiemu maluchowi możemy czytać angielskie słówka, ale też bawić się po polsku, bo przecież wciąż poszerza słownictwo, ćwiczy mowę i spostrzegawczość.
 
Dla starszaka
 
Z dziewięciolatkiem wykorzystujemy książkę już całkiem inaczej. Samodzielnie powtarza sobie słówka (jeśli obawiacie się problemów z poprawną wymową, to na stronie wydawnictwa dostępne
są nagrania ze wszystkimi zawartymi w książce słówkami), a przeważnie wykorzystujemy książkę do mini-konwersacji. Rozkładówka z malarzem to świetny pretekst od zapytania o to jakich kolorów i kształtów użył malarz do stworzenia obrazów. Jednak takie rozmowy wymagają dobrej znajomości języka przez rodzica lub przygotowania sobie wcześniej pytań. To duża zaleta tej
książki, że jest ona wartościowa już jako ciekawy słownik obrazkowy, ale pozostawia ogromne pole do działań edukacyjnych z dziećmi w różnym wieku.
 
Dla rodzica
 
Dla mnie największym pozytywnym zaskoczeniem jest warstwa estetyczna tej książki. Rozkładówek jest dwanaście, każda z nich porusza inną tematykę, a dodatkowo narysowali je różni ilustratorzy. Dzięki temu czytelnik znajdujący się „Na tropie angielskich słówek” wyrusza też w podróż różnymi stylami kształtując swój gust. Jeśli szukacie sposobu na to, by odczarować język angielski, włączyć do codziennej zabawy pierwsze słówka, lub usystematyzować w ciekawy sposób podstawowe słownictwo, to koniecznie zajrzyjcie do tej książki. My już mamy swoje ulubione rozkładówki i rysowników. Choć nasze typy się nie pokrywają, to wspólne spędzanie czasu z tą książką daje dzieciom sporo zabawy, a mnie trochę satysfakcji z przekazanej w ten sposób wiedzy.
 
A już wkrótce w naszym dziale Konkursy pojawi się zabawa, w której do wygrania będzie ta niezwykła książka. Bądźcie czujni!
Kategoria: Recenzje książek