Karmiące mamy chcą być zauważone
Wiele mam od dawna stara się przekonać przeciwników publicznego karmienia, że odsłanianie piersi, by podać ją dziecku, nie ma nic wspólnego z ekshibicjonizmem. Gdy maluch niespodziewanie zgłodnieje poza domem, nie ma przecież innego wyjścia, niż go nakarmić. Można w tym celu kryć się po kątach, albo potraktować sytuację naturalnie i po prostu wyjąć pierś na ławce w parku czy przy stoliku w restauracji. Niestety, karmiąc jawnie trzeba liczyć się z krzywymi spojrzeniami, a nawet uszczypliwymi komentarzami osób, które poczują się zgorszone. Pewnie dlatego wiele mam wybiera pierwszą opcję lub stara się nie wychodzić z dzieckiem na dłużej, by przypadkiem nie zgłodniało. Przyznam, że sama tak robię, choć wiem, że to tylko utwierdza malkontentów w przekonaniu, że faktycznie jest się czego wstydzić. Pojedyncze panie, które przełamują tabu, przyciągają tym większą uwagę i są traktowane jak skandalistki. Dlatego coraz częściej mamy karmiące starają się, by je dostrzeżono. Na przykład organizując happeningi, jak ten z 1 czerwca, gdy grupa kobiet publicznie nakarmiła swoje dzieci pod pomnikiem Reksia w Bielsku-Białej. Ostatnio pojawiła się też inna moda - publikowanie na portalach społecznościowych zdjęć, zrobionych podczas karmienia. Młode mamy wrzucają je na swoje profile albo publikują na fanpage’ach, promujących naturalne karmienie.
I tu znów odzywają się krytycy, że takie fotografie to prowokacja, bo czym innym jest wyciąganie piersi w parku, gdy dziecko płacze z głodu, a czym innym prezentowanie zdjęcia w sieci, z premedytacją. Skoro jednak tak wiele osób szokuje widok matki karmiącej, to chyba warto je z nim oswajać na wszystkie sposoby. Niech spowszednieje ludziom tak, jak np. erotyzm w reklamach, który chyba powinien drażnić bardziej, a paradoksalnie, budzi mniej emocji, niż publiczne karmienie dziecka.