Suszarka – najlepszy przyjaciel niemowlaka
Moja córka od urodzenia była spokojnym dzieckiem. Sama usypiała , potrafiła spokojnie leżeć w łóżeczku zajmując się sobą, rzadko płakała. Tymczasem, pewnego popołudnia, kiedy miała 3 miesiące zaczęła tak przeraźliwie płakać, że postawiła do pionu wszystkich sąsiadów. Jako że była moim pierwszym dzieckiem – moje doświadczenie w temacie kolek i innych paskudztw wieku niemowlęcego było żadne. Kiedy nic nie pomagało, ani bujanie, ani wożenie w wózeczku, ani masowanie brzuszka, postanowiłam zadzwonić do koleżanki, której dziecko było dość płaczliwe, bo miewało kolki właśnie. Co robić, ratuj! – zawołałam do słuchawki. Koleżanka spokojnym głosem odpowiedziała: - Włącz suszarkę. Myślałam, że żartuje, no bo niby co ma piernik do wiatraka, ale spróbowałam. I stał się cud. Moje rozwrzeszczane maleństwo zamilkło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Wyczytałam, że dźwięk jaki wydaje to boskie urządzenie przypomina niemowlakom czasy bycia w brzuchu mamy. Z drugiej strony zagłuszane są w ten sposób hałasy dobiegające z domu i często rozpraszające maleństwo. Ważne, że to działa!
Jako ciekawostka dla tych rodziców, którzy chcieliby dać odpocząć suszarce i zaoszczędzić na prądzie –nagranie tego dźwięku na płytę (nawet w profesjonalnym studiu nagraniowym) nie przynosi pożądanego rezultatu. Nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. Po prostu musi być oryginał. Wypróbowałam to :)