Można oszukiwać dziecko, aby osiągnąć cel?

niedziela 1 września 2013
  • Czasem rodzice uciekają się do różnych kłamstw wobec dzieci, np. w przypadku podawania pierogów z kapustą, których dziecko nie znosi twierdzą, że są z mięsem. Czy to dobry pomysł? (fot. Stako/Wikipedia)
    Czasem rodzice uciekają się do różnych kłamstw wobec dzieci, np. w przypadku podawania pierogów z kapustą, których dziecko nie znosi twierdzą, że są z mięsem. Czy to dobry pomysł? (fot. Stako/Wikipedia)
Katarzyna z Bytomia pisze: Mój syn ma pięć lat. Bardzo lubi pierogi ruskie i z mięsem. Nie znosi jednak pierogów z kapustą i grzybami. Jak powiedziałam o tym mojej koleżance, to dziwiła się, że mu nie podaję tych z kapustą mówiąc, że są np. z mięsem.

Ona tak oszukiwała swojego syna i teraz, podobno, je wszystko. Nie wiem czy to dobra metoda, zwłaszcza, że jestem pewna, że mój syn zorientowałby się, że to co je, to wcale nie są pierogi z mięsem.

Odpowiedź:

Chęć niewielkiej manipulacji i posłużenia się kłamstwem, choćby w naszym mniemaniu drobnym, jest dużą pokusą. Szczególnie, gdy pozwoliłoby to osiągnąć nam cel. A cel, sam w sobie szczytny -wzbogacenie smaku, poszerzenie wachlarza menu naszego dziecka oraz otwarcie na nowe doświadczenia jedzeniowe.
Pytanie czy jedzenie przez dziecka pierogów z kapustą; rozumiem, że to jest jedynie tylko przykład, jest warte ryzykowania utraty zaufania swojej pociechy. Ponadto myślę, że pięciolatek bez trudu odróżnia kapustę od mięsa, więc podwójnie nierozważne byłoby oszukiwanie go, narażając się po pierwsze na demaskację, a po drugie na wytworzenie się u dziecka „odruchu”, że rodziców to trzeba jednak sprawdzać, bo nie zawsze mówią prawdę i czasem się mylą.
Gdy metoda oszukiwania dziecka wejdzie nam w krew, nie zawahamy się powiedzieć mu, że zastrzyk, szczepionka, pobranie krwi „nie będzie wcale bolało”, a przecież wiemy, że będzie.
Jeżeli chodzi o konkretne walory smakowe, witaminy, mikroelementy i korzyści, jakie płyną z jedzenia konkretnego dania, czy grupy produktów, zawsze można znaleźć zamiennik, który smakowo bardziej dziecku pasuje, a dla nas, zatroskanych rodziców, będzie miał podobną wartość. Z doświadczenia wiem, że do pewnych pozycji w menu trzeba po prostu dojrzeć. Dwadzieścia lat temu mało które dziecko z pasją i smakiem zajadało szpinak, a dziś jako dorośli już chętnie się nim zajadamy.

 

*psycholog w Pracowni Badań Psychologicznych „Twój Balans”

Tagi: 
Kategoria: Porady ekspertów