Zły kocurek
Serię o Złym Kocurku wydała Mamania. Są to książki w twardej oprawie z charakterystycznymi ilustracjami wewnątrz. Od komiksowych okienek, po ilustracje z tekstem nad nimi, pamiętnikowe wpisy w zeszycie i całostronicowe fakty o zwierzakach. Choć początkowo ten chaos autora i jego bałaganiarskie rysunki mogą budzić mieszane uczucia, warto dać Nick’owi Bruelowi szansę. Gwarantuję, że po pierwszym rozdziale przepadniecie.
Tak naprawdę Zły Kocurek wcale nie jest taki zły. Po prostu z Wujkiem Muńkiem, który ma się nim opiekować przez najbliższe dni, nie potrafią się dogadać. I z tych nieporozumień wynika seria śmiesznych i katastrofalnych niemal wydarzeń. W trakcie lektury autor wyjaśnia nam dlaczego koty czasem boją się ludzi, dźwięku odkurzacza czy pozostawienia w domu – gdyby Wujek Muniek znał te fakty na pewno byłoby mu łatwiej zrozumieć zachowania Kocurka. Jednak kocie fakty to tylko dodatek, a najważniejszy w tej książce jest humor, którym wypchana jest książka już od pierwszych stron. Humor ten rozbawi wszystkich bez względu na wiek i dostarczy mnóstwa zabawy.
Pomimo że na pierwszy rzut oka książka nie wydała nam się zachwycająca, to teraz uważamy ją za jedną z najzabawniejszych w domowej biblioteczce. Syn nie raz do niej powraca by przypomnieć sobie ulubione scenki i zawołać „O, ŚWIĘTA KIEŁBASO!”
Wkrótce ukażą się kolejne części przygód Złego Kocurka: „Zły Kocurek nie lubi cukierków” oraz „Zły Kocurek nie lubi psów”.