Maluchy na narty – kiedy i jak uczyć, co przygotować?
Kiedy dziecko jest gotowe do tego, by rozpocząć naukę na nartach?
5-6 lat, ale tak naprawdę to nie wiek jest najważniejszy, ale gotowość emocjonalna dziecka. Można zacząć wcześniej, można później. Ważne są chęci. Jeżeli dziecko nie chce, jeżeli się boi, jeżeli to tylko rodzicom zależy, aby nauczyło się jazdy na nartach, lepiej poczekać z tym jeszcze rok, a nie zmuszać, bo może to przynieść więcej szkody niż korzyści.
Instruktor czy rodzic?
Instruktorom nauczenie dziecka idzie na pewno szybciej, są do tego przygotowani. Poza tym, na ogół dzieci inaczej (lepiej!) reagują na polecenia wydawane przez osoby trzecie niż przez rodziców. Nie znaczy to jednak, że nie można samemu uczyć swoje dzieci. Osoby jeżdżące na nartach czy desce snowboardowej i umiejące tłumaczyć – też nauczą innych bez problemu.
Co jest lepsze: nauka indywidualna czy grupowa? Osobiście czy przy wsparciu instruktora?
Nauka indywidualna pozwala skupić się instruktorowi w całości na dziecku. W przypadku grupy, trzeba ten czas podzielić na wszystkich uczniów.
Czy lepiej kupić, czy wypożyczyć sprzęt?
Jeżeli zaczynamy, proponuję jednak wypożyczyć sprzęt. Gdyby się nie spodobało, nie ponosimy wtedy dużych kosztów. Dobrze jednak mieć swój kask i buty.
Dorośli kupują sprzęt na kilka sezonów, dla dziecka kupujemy na jeden, góra dwa sezony. Należy pamiętać, że nie można kupić dziecku nart „na przyszłość” – narty nie mogą być za długie! Buty można kupić o 1 – 1,5 numeru większe – zawsze jest możliwość włożenia dodatkowych skarpet. Bardzo ważne są rękawice. Te z jednym palcem są najlepsze i najcieplejsze.
Jak długie powinny być narty?
Na początek wystarczą „do pachy”, później – po barki. Kiedy dziecko jeździ już dobrze, powinno mieć narty do wysokości mniej więcej nosa, czyli tak, jak dobiera się długość nart dla dorosłego.
A co z dodatkami? Kijki, gogle? Czy są konieczne? Jakie wybrać?
Jeśli chodzi o dodatki – niezbędny jest kask. Kijki, natomiast, do nauki nie są konieczne. Co do gogli – trzeba nauczyć się z nimi jeździć. Na początku mogą nawet przeszkadzać. A że wtedy jeździmy bardzo wolno, nie są one niezbędne.
Wybór dodatków na rynku jest bardzo duży. Zależy więc wszystko od kwoty, jaką możemy i chcemy na to przeznaczyć.
O czym powinniśmy pamiętać, jeśli sami zdecydujemy się uczyć pociechę tej sztuki?
Naukę jazdy na nartach zawsze należy rozpoczynać od oswojenia się ze sprzętem i próby utrzymania równowagi. Często popełnianym błędem jest uczenie dziecka poprzez ułożenie go między swoimi nartami. Podtrzymujemy go wtedy pod pachy, co powoduje, że gdy narty odjadą, uciekną dziecku do przodu, wtedy siada ono na pupie. Nie uczy go to prawidłowej postawy i reakcji – dziecko powinno wychylać się w przód. Ważne jest też, aby jak najwcześniej pokazać maluchowi jazdę pługiem. Nie jest łatwo się jej nauczyć, ale jeszcze trudniej oduczyć się nieprawidłowych nawyków.
A co jeśli sami nie umiemy jeździć? Czy możemy równolegle uczyć się z dzieckiem (1 instruktor dla całej rodziny)?
Jeżeli dziecko jest małe (5-6–letnie), to cała uwaga instruktora jest skupiona na nim i wtedy rodzic niewiele skorzysta. Proponuję przynajmniej pierwszą godzinę nauki osobno. Dorosłemu więcej możemy wytłumaczyć, dziecku musimy wszystko pokazać. Jeżeli chcemy sami uczyć swoją pociechę, to wiadomo – najpierw musimy nauczyć się jeździć. Ale nawet nie umiejąc jeździć, możemy maluchowi założyć buty, wpiąć go w narty i z nim pochodzić – oswoić z nartami.
Jakie stoki są najodpowiedniejsze dla malucha?
Na początek może to być po prostu dywan – nałóżmy dziecku narty i buty, niech się z nimi oswoi, niech nauczy się utrzymać w nich równowagę. Potem możemy wyjść do przydomowego ogródka lub na stok o bardzo małym nachyleniu. Następnie zabierzmy dziecko na mały wyciąg orczykowy. Wyciąg orczykowy jest lepszy od takiego z linką, bo z tego drugiego nigdy później się już nie korzysta. Nie tracimy więc niepotrzebnie czasu na dodatkową naukę wyjeżdżania na wyciągu z linką.
Kilka słów na koniec, na zachętę?
Warto jeździć, warto uczyć tego swoje dzieci. To naprawdę nie jest takie trudne. Pewien mój znajomy (instruktor) w ubiegłym sezonie uczył jeździć na nartach osobę niewidomą – chcieć to móc. (Śmiech)