Mocno mnie przytul

poniedziałek 4 kwietnia 2016
  • "Mocno mnie przytul" to lektura, która przyda się wszystkim rodzicom (fot. Ewelina Zielińska)
    "Mocno mnie przytul" to lektura, która przyda się wszystkim rodzicom (fot. Ewelina Zielińska)
„Mocno mnie przytul. Jak zbudować i utrzymać silną więź w rodzinie” to książka pediatry Carlosa Gonzaleza, który pisze w „obronie dzieci” w duchu coraz popularniejszego rodzicielstwa bliskości. Jako rodzic sceptycznie nastawiony to wszelkich poradników i teorii z przyjemnością zasiadłam do wieczornej lektury.

„Mocno mnie przytul” ukazało się w Polsce dzięki wydawnictwu Mamania, które wydało wcześniej „Moje dziecko nie chce jeść” tego samego autora. W rodzinie stosuję zasady korzystane dla mnie i członków rodziny, a nie wynikające z jakiejś teorii, więc z ciekawością podjęłam się skonfrontowania moich doświadczeń i przyszłych planów wychowawczych z tezami eksperta.

Wystarczy przejrzeć pobieżnie książkę by zauważyć, że autor szanuje czas rodziców. Rozdziały są króciutkie, pełno w nich nagłówków, które ułatwią lekturę zabieganym mamo i tatom. Przy książce można usiąść na chwilkę między jednym, a drugim łykiem kawy.

Drugą zaletą jest to, że autor wcale nie twierdzi, iż poznał „prawdy objawione”. Podkreśla wręcz, że wychowanie w dużej mierze opiera się na poglądach rodziców i specjalistów, a nie na wiedzy naukowej. Nie każe nam stosować się do swoich zasad, za to każe się zastanowić czy warto stosować inne metody tj. nie noszenie na rękach, odmawianie prośbom dziecka w imię dyscypliny czy pozostawianie go samego by się wypłakało. Autor wychodzi z założenia, że dzieci są z zasady dobre (aż dziw, że są ludzie dla których nie jest to oczywiste) nie manipulują nami, nie wymuszają i nie wykorzystują. Wielokrotnie przytacza on fragmenty innych poradników, które każą rodzicom trenować dzieci by umiały korzystać z toalety, samodzielnie spać i karnie wykonywać polecenia. Autor nie przedstawia „złotego środka”, ale uwrażliwia nas na pewne zachowania i podkreśla, że ważniejsze od zasad jest zrozumienie i uczucie bliskości, które łączy rodziców i dzieci. Właściwie jednoznacznie stwierdza, że najważniejsze jest byśmy dobrze się czuli  - i my, i dziecko – pamiętając jednocześnie, że ono nic nie jest nam winne i to raczej rodzic powinien poświęcić swój komfort na rzecz maluszka, a nie odwrotnie.

W trakcie lektury wyjątkowo spodobały mi się nawiązania do teorii ewolucji. Według autora zachowania niemowlaków wynikają z uwarunkowań genetycznych, które zmieniają się stopniowo w wyniku socjalizacji. W pierwszym latach życia musimy zrozumieć, że ich płacz i potrzeba bliskości są silniejsze i jedyne co możemy zrobić to być przy nich jak najczęściej. Innym świetnym zabiegiem jest sprowadzanie sytuacji do absurdu. Gonzalez przytacza dwa takie same fragmenty tekstu – jeden  z nich traktuje o dzieciach, drugi o dorosłych – podmieniamy tylko osoby biorące udział w sytuacji. Okazuje się, że klaps wymierzony dziecku nie dziwi, ale gdy mowa o dorosłych jest to po prostu bicie. Dzieci muszą się dzielić zabawkami, ale my nie oddalibyśmy obecnemu naszego telefonu czy torebki. Takie zabiegi każą się zastanowić czy aby nie wymagamy od dzieci za wiele i nie pozwalamy sobie na zachowania, które wobec innych dorosłych byłyby niedopuszczalne.

O „Mocno mnie przytul” można by długo pisać, a jeszcze dłużej rozmawiać. Autor w ciepły sposób pisze o dzieciach i zagubionych rodzicach. Nie poczujemy się oceniani, a z lektury wyciągniemy wiele spostrzeżeń, które pozwolą nam inaczej spojrzeć na prośby, zabawy i potrzeby naszych dzieci.

Kategoria: Recenzje książek