Pograj z Tulletem
Dwie gry edukacyjne „Memo Lalbirynty” to solidne kartonowe pudełko, którego kolory zdecydowanie kojarzą się z kultowym „Naciśnij mnie” czy nowszym „Figle migle”, ale co skrywa w środku?
Wewnątrz nie znajdziemy instrukcji, a jedynie 44 duże, dwustronne karty. Pierwszą tytułową grą jest „Memo”, które nie wymaga wyjaśnień. Do gry zachęca wielki format kart i niezwykłe kształty, które musimy dobierać w pary. Drugą grą są „Labirynty”, do których możemy wymyślić dowolne zasady. Możemy układać kształty czarno-białe, kolorowe, a nawet mieszane. Możemy ustalić reguły i np. dokładać kolejno wylosowane karty albo puścić wodze fantazji i tworzyć niesamowite konstrukcje.
U nas właśnie „Labirynty” podbiły serce Olka. Choć jest to gra dla dzieci od lat trzech, Olek od razu stworzył dziwny kształt, nazwał jego rejony, ustalił po czym wolno chodzić i stworzył swoją grę. Pobudzanie wyobraźni i kreatywności to największe zalety tych kart – każde dziecko wymyśli z nimi swoje własne zabawy, które będą zmieniały się zależnie od wieku i nastroju. Dzięki temu, że karty są duże starsze dzieciaki mogą je połączyć z różnymi figurkami , które przeżyją niezliczone przygody wśród labiryntów.
Jedynym minusem kart jest dla nas to, że nie są one jeszcze grubsze, sztywniejsze i wytrzymalsze. O ile posłużą trzylatkowi, o tyle musimy je chować przed najmłodszym domownikiem. Niestety karty w rękach niemowlaka potrafią w chwilę nabawić się nieodwracalnych zagięć i załamań, a żywe kontrastowe kolory bardzo kuszą maleństwo. Gdyby Babaryba wydała wersję niezniszczalną bylibyśmy wniebowzięci.
Herve Tullet po raz kolejny zaskakuje. Niesamowite, jak dobrze rozumie potrzeby dzieci, które potrafią w skupieniu tworzyć z nic nie znaczących bohomazów całe historie. „Memo Labirynty” to obowiązkowa pozycja dla każdego małego miłośnika Tulleta oraz dla tych, którzy jeszcze go nie znają. Przy tej grze poznasz bogactwo wyobraźni swojego dziecka i przekonasz się, że jako dorosły wciąż potrafisz wiele z niej wykrzesać.