Dorotka i słowiańskie stwory
Mamy w "Łaumie" dziecięcą bohaterkę, mamy też niezwykle przyjemne i oryginalne rysunki. Dołożono do tego kolorową okładkę z mrocznym cieniem i opis zapowiadający wspaniałą przygodę w sercu suwalskich lasów. Wszystko zapowiadało się świetnie i, gdy po kilku stronach wypełnionych czarno-białymi przygodami Dorotki dowiadujemy się, że jej babcia „wyszła do lasu, wylała na siebie dziesięć litrów benzyny i odpaliła zapałkę”, na chwilę zamarłam. Dalej trafimy jeszcze na obnażone piersi boginek i tatę, którego relaksuje skręt i zimne piwko...
Na tym kończą się elementy, które mogą wzorowych rodziców zszokować. Może i mnie by zniesmaczyły, gdybym nie weszła w mrok jaćwieńskich legend. Wraz z Olkiem daliśmy się im porwać i wiem, że wszystkie te niedziecinne fragmenty pozwalają przeżyć prawdziwą przygodę i poczuć się częścią tej historii, w której niczego nie przemilczano. Dzięki temu, komiks jest świetną lekturą - zarówno 8-9 latek, nastolatek i dorosły czytelnik mogą świetnie się bawić. Uważam, że „Łauma” jest jak dobry film familijny, na który idziesz z dzieckiem do kina i, zamiast przysypiać, świetnie się bawisz.
A co w „Łaumie” rozbawiło nas tak bardzo?
Przede wszystkim, fantastyczne postacie umieszczone w czarno-białej, nieco kreskówkowej, oprawie autorstwa KaeRela. Choć brak barw początkowo zniechęcał Olka, to przekonał się, że moc ilustracji nie tkwi w kolorze. Odpowiednio poprowadzone kreski potrafią świetnie oddać zarówno humor, jak i grozę sytuacji (a nie brakuje tu jedynych i drugich).
Najbardziej wciąga sama opowieść. Mała Dorotka, wraz z rodzicami, jedzie w odwiedziny do babci. Na miejscu dowiadują się, że staruszka nie żyje, a kilka dni potem odwiedza Dorotkę w snach. Odwiedziny te sprawiają, że dziewczynka poznaje mieszkające w lesie stworzenia i zadziera z tytułową Łaumą. Nie zdradzimy Wam kim są fantastyczne stworzenia z jaćwieńskich wierzeń, ale dla nas - miłośników słowiańskiej mitologii - spotkanie z tymi bohaterami było magicznym przeżyciem. Ujęło nas też połączenie współczesności i wątków codziennego życia dorotkowej rodziny z wydarzeniami ze świata mitycznych bogów i demonów. Autor komiksu pochodzi z tamtych regionów, więc można wierzyć jego opowieściom.
Jeśli nie macie pewności czy to komiks dla Waszych dzieciaków - to, o ile przy ośmiolatkach możecie się wahać, to młodszy nastolatek na pewno nie będzie przerażony samobójstwem babci, które związane było z tradycjami jej wiekowego rodu. Gwarantujemy Wam też, że wszystko kończy się dobrze i to za sprawą muzyki, a demony (w większości) są niezwykle sympatyczne.
Zapraszamy Was do zajrzenia w świat zapomnianych suwalskich wierzeń. I tak sobie myślimy, że przecież na Śląsku też nie brakuje stworów, które mogłyby zagościć kiedyś w dobrym komiksie.