Polowanie na mleko

środa 26 czerwca 2013
  • Cenne mleko (fot. sxc.hu)
    Cenne mleko (fot. sxc.hu)
Rozmowa z koleżanką z redakcji: - Co u ciebie? U mnie super, bo wiesz, ja to mam już odchowane dzieci, nie to co ty, a wiadomo, że najbardziej obciąża odpowiedzialność za małego człowieka. Trochę zbiła mnie z tropu takim wstępem...

- Fakt, czasem nie jest lekko, ale przecież kolki się kiedyś kończą, a ząbki wychodzą i życie staje się od razu łatwiejsze - nie rozumiałam o co jej chodzi.
- Nie wszystkie kobiety tak do tego podchodzą - odpowiedziała, a potem, nawiązując do wciąż narzekających na trudy dnia codziennego kobiet, przytoczyła pewną anegdotę z dalekiej przeszłości, kiedy to jej córka (obecnie już dorosła) miała dopiero 2 miesiące.
- Mała początkowo nie miała odruchu ssania więc zrezygnowałam z karmienia piersią przechodząc na mleko modyfikowane (łatwiej było jej pić z butelki). Mleko było wtedy na kartki. Pewnego wieczoru zrobiłam córce butelkę. To była ostatnia butelka. Ani grama białego proszku w puszce i ani cienia wizji na zdobycie takowego w najbliższych dniach, a przecież niemowlakowi nie mogłam zaproponować żadnego środka zastępczego. Zadzwoniłam załamana do koleżanki, która powiedziała, że w centrum „rzucili” podobno jakieś francuskie mleko. Zaraz przedstawiła mi plan i zorganizowała dostawę - jej mąż z samego rana, po nocnej zmianie miał po nie pojechać. Oczywiście chętnych było tylu, że po odstaniu swego (kolejka była dłuuuga) dla męża koleżanki została tylko jedna puszka. Na tamtą chwilę ucieszyliśmy się, że chociaż tyle. Koleżanka odsypała trochę dla swojego dziecka, a drugą część przekazała (przez męża) mnie. Ważne, że na kilka dni nasze dzieci miały co jeść. Potem trzeba będzie się znowu zorganizować i coś gdzieś „upolować”.
Zrozumiałam, że kiedyś, w zdanie „odpowiedzialność za małego człowieka” wpisywała się prawdziwa walka o jego przetrwanie.

 I powiedzcie, czy przy takich wspomnieniach z przeszłości niektóre z obecnych problemów nie tracą na ważności...?
 

Tagi: 
Kategoria: Felietony