Wakacje u cioci Jadzi
Musimy się przyznać, że „Ciocia Jadzia na wsi” była naszym pierwszym spotkaniem z tą serią autorstwa Elizy Piotrowskiej. Twórczość autorki znamy z przedszkolnych czasów, ale nigdy nie sięgneliśmy po przygody „Cioci Jadzi”. Nie zachęcały nas ilustracje i sama ciocia wydawała nam się bardzo prozaiczna. Do tego stopnia nie byłam przekonana do tej lektury od Media Rodzina, że na początku przeczytałam ją sama, żeby nie „męczyć” nią Olka. Całkowicie niesłusznie.
„Ciocia Jadzia na wsi” to książka, którą przeczytałam od deski do deski, jednego wieczoru. Rozbawili mnie bohaterowie - świnia Mortadela, która uwielbia wylegiwać się na kanapie i zezowaty Sokrates będący kotką to moi ulubieńcy. Śmiałam się w głos z tupeciku sołtysa i dzieci sadzących w ogródku zupę jarzynową. Książka napisana jest przystępnym, lekkim, ale literackim językiem. Jest pełna prostego humoru, który zrozumiały jest dla dzieci i wciąż zabawny dla dorosłych. A przede wszystkim, budzi wspomnienia z dziecięcych wakacji - wielkich, codziennych przygód, beztroski i luzu, które zna każdy, kto spędził na wsi wakacje bez rodziców. To idealna książka dla fanów dzieciństwa w stylu „Dzieci z Bullerbyn”.
Po lekturze podsunęłam książkę Olkowi, który przychodził co chwilę opowiadać mi najciekawsze momenty. Po prostu, podobało mu się. Krótkie, zwięzłe i zabawne rozdziały zachęcają do samodzielnej lektury, a prosta fabuła spodoba się też młodszym dzieciom.
Naszym zdaniem, w tej książce najważniejszy jest pozytywny przekaż. Poczujecie, że codzienność jest fajna, dzieciństwo jest fajne, bycie ciocią i siostrzenicą też jest fajne. Pomimo początkowej niechęci, teraz uwielbiamy ciocię Jadzię, jej luz, spokój i optymizm, który udziela się wszystkim czytającym.