Śląska bajka o miłości

piątek 1 grudnia 2017
  • "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
    "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
  • "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
    "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
  • "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
    "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
  • "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
    "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
  • "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
    "Bajka o Małym Złomiarzu" (fot. mat. Teatru Rozrywki)
W środę 29 listopada w chorzowskim Teatrze Rozrywki odbyła się prapremiera spektaklu „Bajka o małym złomiarzu” w reżyserii Macieja Cierzniaka. Wybraliśmy się na to przedstawienie z synem i nie pożałowaliśmy.

„Hej ! To my – trzy świnki: Słomka, Cegła i Deska... Znacie historię o małym złomiarzu?” – wskoczyły na scenę radosne zwierzaki z bębnem sygnowanym „Trzy Świnki Band”, co od razu wywołało uśmiech na twarzach widzów. Potem pojawił się główny bohater – Achim z Chorzowa (Artur Waljewski), który chcąc pomóc rodzicom postanowił zbierać złom. Na jego drodze wiodącej oczywiście przez śląskie miasta, stanęło wiele postaci z bajek: Pinokio, Złota Rybka, a nawet ziejący ogniem Bebok, którym, jak wiemy, z pokolenia na pokolenie rodzice na Śląsku straszą dzieci. Na szczęście po chwili przeobraził się w pozytywnego bohatera, czym zaskarbił sobie sympatię dzieci. Te zresztą bardzo ochoczo reagowały na wszystkie sceniczne sytuacje, klaskały, tupały, a nawet kwiczały.

W bajce pojawiła się też Królewna Śnieżka i to ona uświadomiła małemu złomiarzowi, że nie musi zbierać złomu, że najważniejsza jest miłość, którą może okazać pomagając rodzicom w ich codziennych obowiązkach, np. w sprzątaniu – cóż za idealnie skrojona bajka, prawda? Zadowolenie rodziców rosło wraz z kolejnymi dialogami, ale przede wszystkim opisami poszczególnych postaci przez tajemniczy głos zza sceny (należący do Dariusza Niebudka). Opisy były barwne, szczegółowe i przede wszystkim - po Śląsku. Dowiedzieliśmy się z nich m.in., że: „świnia łoblepiono je marasem, pod kerym znajduje sie skóra, kerom świnia je łotocono, co by sie nie rozleciała”. (Fragment książki Stanisława Ligonia "Bery i bojki śląskie").

Przedstawienie było przygotowywane przez aktorów teatru po godzinach i tworzone tak naprawdę z myślą o ich własnych dzieciach, co, cytując słowa pewnej piosenki, „było widać, słychać i czuć” na scenie. Ważne życiowe wartości były przedstawione w lekkiej i rozśpiewanej formie (autorem muzyki był Daniel Cebula-Orynicz), a śląski klimat spowodował, że bajka nabrała swojskiego charakteru i stała się zabawna również dla rodziców.

Kategoria: Wiadomości