Na etykiecie „chronić przed dziećmi” - bzdura
Na szczęście jego mama była świetnie zabezpieczona na tę okoliczność. Z miną zwyciężczyni wyjęła z wózka całą reklamówkę zabawek. Spojrzałam na nią z aprobatą. Reklamówka szeleściła, a z jej wnętrza wydobywały się coraz ciekawsze różności. Najpierw było autko, potem misiek, jeszcze później zwykła łyżka stołowa (każdy rodzic wie, że przedmioty codziennego użytku w takich sytuacjach sprawdzają się niezwykle dobrze). Jednak w pewnym momencie zamarłam. Młoda mama wyjęła z reklamówki… tabletkę do zmywarki. Miałam nadzieję, że ta naładowana chemią kostka znalazła się tam przez przypadek i że zaraz usunie ją z zasięgu wzroku swojej pociechy, ale nie, ona… podała ją małemu, który entuzjastycznie zabrał się za jej odpakowywanie. Wówczas kobieta ze stoickim spokojem stwierdziła: - Nie odpakowuj tego, po co, przecież nie ma tu w pobliżu zmywarki…
Czy myślicie, że kobieta nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa grożącego dziecku?
Czy spotkaliście się kiedyś z takim brakiem odpowiedzialności?