Halo! Tu Ziemia!
Maciek Blaźniak wymyślił Jadzię. Jadzia chce jechać z rodzicami do planetarium. Jednak przed wycieczką musi posprzątać pokój. Tego, oczywiście, nie chce robić. Przemek Liput narysował Jadzię i jej bałagan. Widać, że dziewczynka interesuje się kosmosem i przygodami. Ma figurki ze Star Wars, superbohaterskie komiksy, teleskop, a nawet przybysza z Matplanety.
Tysiąc pomysł na sekundę
Choć „Ziemia do Jadzi” początkowo wydawała mi się chaotyczna, to szybko zmieniłam o niej zdanie. Przecież ten ilustracyjny chaos i krótkie zdania idealnie odzwierciedlają dziecięce działania. Smutna mina Jadzi po wejściu do zabałaganionego pokoju znika, gdy tylko w jej głowie pojawia się nowy pomysł. Wszystko inne przestaje być ważne, bo trzeba ratować Mirka. Dla dorosłego to tylko dinozaur zaginiony w stercie zabawek, dla Jadzi impuls do nowej zabawy.
Misja Ratunkowa
Bohaterka zbiera niezbędne materiały, buduje rakietę, zabiera psa i rusza na akcję ratunkową. Nie będzie łatwo, ale Mirek zostanie odnaleziony, a pokój uprzątnięty. Książka jest pełna akcji i humoru - dlatego podoba się mojemu maluchowi, ale i starszak czyta ją bratu z przyjemnością. „Ziemia do Jadzi” pokazuje, że nawet codzienność i rutynowe czynności mogą być dobrą zabawą, gdy dołożymy do nich odrobinę wyobraźni.
Halo, Jadzia?
Jadzia i jej pies Pluto to bohaterowie naprawdę dobrej, niebanalnej książki. Dorosłym radzę przygotować się przed lekturą. Bardzo prawdopodobne jest, że młodsi czytelnicy zaraz po czytaniu zechcą wyruszyć w kosmos, a o sprzątaniu mogą jednak zapomnieć.