Dobre dla dzieci: cola i szampan?
- Ostatnio przyszli do nas rodzice z kilkulatkiem, który poprosił o sok marchewkowy. Rodzice odpowiedzieli, że to się nie opłaci, bo sok ma tylko 300 mililitrów i usilnie przekonywali chłopca, żeby zdecydował się jednak na półlitrową colę - opowiadała mi ostatnio siostra.
Dodała, że opiekunów, którzy nie tylko zniechęcają dzieci do zdrowych produktów, ale wręcz zmuszają do sięgania po rzeczy niezdrowe, spotyka bardzo często. Tydzień wcześniej była świadkiem sprzeczki między małym chłopcem, który chciał się napić wody mineralnej, a jego dziadkiem, który próbował uszczęśliwić malca na siłę oranżadą „bo woda jest bez smaku i nie warto za nią płacić”. Jednak szczytem wszystkiego była impreza weselna, której gośćmi byli rodzice z około trzyletnim synkiem. Jedna z krewnych usiłowała napoić go szampanem. - Nie staraj się nawet, bo on w ogóle nie lubi gazowanego - wykrzywiła się z dezaprobatą matka malca, jakby mówiła o niejadku, który odmawia szpinaku.
Jeżeli człowiek dorosły sięga po pełne cukru i konserwantów napoje, trudno. Sam odpowiada za swoje zdrowie. Ale jeśli przekonuje do tego swoje dziecko - tego nie potrafię zrozumieć. Maluchy nie wiedzą jeszcze, co jest lepsze dla ich zdrowia i z ufnością przyjmą to, co da im mama i tata. Ale jeśli za kilka czy kilkanaście lat będą borykać się z nadwagą, nadciśnieniem, cukrzycą czy innymi chorobami, kto za to odpowie? Sprawy podawania kilkulatkowi alkoholu przed podchmieloną ciocię w obecności jego mamy, w ogóle nie skomentuję, bo brak mi słów.