Zima, stary garbus i sanki
Lubimy przyjeżdżać do Brennej. Jest z pewnością mniej zatłoczona niż Wisła, a i dojazd jest mniej kłopotliwy. Tym razem naszym celem były Trzy Kopce Wiślańskie (810 m n.p.m.). Wycieczkę rozpoczęliśmy z Brennej Leśnicy.
Zima, sanki i wspaniałe widoki
Udało się, od dwóch dni w górach prószy śnieg. Choć w dolnych partiach jeszcze go mało, wyżej jest już biało. Dlatego zabieramy ze sobą sanki. Z marudzącym (czasami) 4-latkiem to idealne rozwiązanie na pokonanie trasy. Wycieczkę zaczynamy tuż przy leśniczówce i stacji narciarskiej. Kierujemy się do góry zielonym szlakiem. Początkowa trasa przebiega drogą, wyłożoną betonowymi płytami. Tu śniegu jest mało, dlatego sanki niesiemy, a dzieciaki dzielnie maszerują. Na pierwszym rozwidleniu drogi skręcamy w lewo. To jedyne miejsce, gdzie można nie dostrzec zielonego znaczka, reszta trasy jest bardzo dobrze oznakowana. Jeszcze kawałek pod górę i dochodzimy do polany. Robimy przerwę na odpoczynek i zabawę na sankach.
Trzy skały i kultowy garbus
Ruszamy dalej. Na miejscu jesteśmy po około 2 godzinach (licząc od początku trasy). Obowiązkowo nie może zabraknąć zdjęcia przy trzech charakterystycznych kamieniach z nazwami miejscowości i garbusie, który znajduje się tuż przy schronisku Telesforówka. W dobie pandemii posiłki wydawane są jedynie na zewnątrz. Jednak dzieciom to nie przeszkadzało. Ciepła pomidorówka smakowała, jak nigdy. Kto chce się ogrzać, może na miejscu (za opłatą) zrobić ognisko z kiełbaskami. Na polanie przed schroniskiem najmłodsi mogą poszaleć na sankach.
Droga powrotna
Frajdę dostarcza zjazd na sankach. Nie ma za wiele osób i możemy sobie na to pozwolić. Wracamy tą samą trasą. Kiedy dochodzimy do polany znowu robimy, krótką przerwę na saneczkową zabawę. Wycieczka się udała. Na szlaku nie spotkaliśmy nikogo (może to zasługa czwartku). Ruch zaczął się dopiero przed Telesforówką.
Auto zostawiliśmy na parkingu w Brennej Leśnicy. Dokładne dane GPS: 49°41’03.2″N 18°54’47.3″E. Trasa przebiega zielonym szlakiem (1 godz. 15 min.).