Dziecięce kupy na trawnikach drażnią sąsiadów

czwartek 5 września 2013
  • W Będzinie mają problem z dziecięcymi kupkami przy placu zabaw (fot. sxc.hu)
    W Będzinie mają problem z dziecięcymi kupkami przy placu zabaw (fot. sxc.hu)
Walka między właścicielami psów, nie sprzątającymi po pupilach, a osobami, którym przeszkadzają kupy na trawnikach trwa od dawna. Teraz mieszkańcy będzińskiego osiedla postanowili wypowiedzieć wojnę... rodzicom, pozwalającym dzieciom załatwiać się pod balkonami sąsiadów.

Górki Małobądzkie to najmłodsze z będzińskich osiedli. W niskich, pastelowych blokach mieszkają głównie młode rodziny z dziećmi, które w pogodne dni dokazują na placach zabaw i trawnikach. Problem w tym, że po zabawie często zostawiają nieporządek i nie chodzi tylko o rozrzucone papierki po słodyczach. Na sprawę zwróciła uwagę na internetowym forum naszeosiedle.net pani Ewa. „Dlaczego jest społeczne przyzwolenie na siusianie i kupowanie przez dzieci, a kupka od psa jest beee? Mam na myśli plac zabaw przy Jesionowej i wycieczki rodziców z dziećmi pod balkony, aby pociechy mogły wypróżnić się jak najszybciej, nie tracąc cennego czasu na zabawę. Współczuje lokatorom, mającym okna i balkony na stronę placu zabaw…” - napisała.
Jako skrajny przykład podała młodą mamę, która zmuszała do siusiania pod balkonami dziewczynkę, płaczącą, że chce załatwić się w domu. „Jej argument koronny, aby przekonać córeczkę: Proszę, chodź, podlejesz kwiatuszki”.
W związku z problemem pani Ewa zaproponowała ustawienie obok placu tabliczki: „Zakaz załatwiania się przez dzieci”. Ironizując dalej, poddała pomysł powołania komitetu społecznego, który będzie „śledził i dokumentował bobaski małe i duże, i ich kupki oraz rozdawał opiekunom rękawiczki i woreczki do zbierania kupek z trawników”.
Jej post wywołał dyskusję. „Skoro przeszkadzają komuś psie kupy czy sikające dzieci, niech dzwoni do służb. Na Zachodzie jak babcia dzwoni na policję, że sąsiad dymi z komina, jest to traktowane jako jej obowiązek. U nas od razu kapuś” - zwrócił uwagę jeden z forumowiczów, a inny przyznał, że w upalne dni problem dziecięcych kupek „da się wyczuć”.
Znaleźli się jednak również obrońcy krytykowanych rodziców. „Kupki dzieci na trawniku to nic dobrego, ale są mniej uciążliwe niż psie. Problem psich g.... istnieje cały rok, a dziecięcych chociażby zimą nie występuje” - zauważył pan Sławek.
Dodał, że w hierarchii ważności dziecko jest wyżej niż pies, a skoro ktoś porównuje zachowania maluchów i zwierząt, pewnie nie lubi tych pierwszych.
„Jeśli na podstawie tolerancji odchodów ludzkich bądź zwierzęcych wyciągasz wniosek czy ktoś lubi dzieci czy nie, to gratuluję” - żachnęła się pani Ewa, zastanawiając się, czy „kupka dziecka to produkt wyższego etapu ewolucji, a człowiek jako najbardziej rozumna istota, może załatwiać się, gdzie chce”.
Zwróciła też uwagę, że uczenie maluchów złych manier tylko dlatego, że rodzicom nie chce się przejść kilkunastu czy kilkuset metrów do domu, jest bardzo niewychowawcze.

A Wam zdarza się zachęcać dzieci do załatwiania potrzeb fizjologicznych na podwórku? Jak reagujecie, gdy robią to inni rodzice? Czy problem można rozwiązać? Piszcie na adres: redakcja@silesiadzieci.pl

Kategoria: Wiadomości