Życie w kwarantannie – relacja z Włoch

poniedziałek 16 marca 2020
  • Skutki koronawirusa najbardziej odczuwają Włosi (fot. mat. SilesiaDzieci)
    Skutki koronawirusa najbardziej odczuwają Włosi (fot. mat. SilesiaDzieci)
  • Aneta pomaga dzieciom w nauce, stara się również organizować ich wolny czas (fot. mat. SilesiaDzieci)
    Aneta pomaga dzieciom w nauce, stara się również organizować ich wolny czas (fot. mat. SilesiaDzieci)
Włochy to kraj, najbardziej dotknięty koronawirusem w Europie. Ulice są wyludnione, szkoły i urzędy pozamykane, a na zakupy może wyjść z domu tylko jedna osoba. O życiu w kwarantannie opowiedziała nam Aneta – mama dwójki dziewczynek mieszkająca we Włoszech od 11 lat.

Koronawirus rozprzestrzenia się w całej Europie. Jak na razie jego skutki najbardziej odczuwają Włosi. Codziennie napływają do nas informacje o coraz większej liczbie zmarłych. Bardzo szybko przybywa też samych zachorowań. Z powodu epidemii włoski rząd objął kwarantanną cały kraj. Aneta mama dwóch dziewczynek – Vanessy (9 lat) i Mayi (4 lata) opowiedziała nam jak wygląda ich obecne życie w Savignano sul Rubicone - miejscowości położonej niedaleko Rimini.

Czy Włosi spodziewali się takiego obrotu sprawy? Jak zachowywali się ludzie?

Reakcja ludzi mieszkających tutaj była różna (2 tygodnie temu), niektórzy panikowali, inni tłumaczyli sobie, że to tylko „grypa”. Jak patrzę na zdjęcia z polskich supermarketów to widzę taką samą sytuację, jaka była tutaj. Z jednej strony wszyscy wiedzą, że trzeba unikać tłoku, a z drugiej strony biegną i w tłumie robią zapasy. Większość z nas się bała, ale ukrywała to w sobie. Przed wprowadzeniem kwarantanny mogliśmy iść do restauracji, pizzerii, czy do kawiarni. W zeszłym tygodniu sezon zimowy na włoskich stokach jeszcze trwał w najlepsze. Dużym błędem było za późne wprowadzenie izolacji.

No właśnie warto robić zapasy? Jak funkcjonują włoskie sklepy?

Sklepy są zaopatrzane na bieżąco i nikt z głodu nie zginie. Idąc na zakupy zabieram rękawiczki jednorazowe i maskę na twarz. Ja osobiście nie robiłam zapasów. Obecnie w sklepie może znajdować się ograniczona liczba osób. Jest ochrona, która pilnuje wejść i wpuszcza klientów. Czeka się na zewnątrz, w odległości 1 metra jeden od drugiego, wszyscy wyposażeni są w maseczki i rękawiczki jednorazowe, również pracownicy. Wielu z nas korzysta z zakupów internetowych. Kurierzy bez problemów dostarczają nam je do domów.

W mediach mówi się o kontrolach policji, zakazie poruszania się, jak to wygląda?

Bez odpowiedniej motywacji np. praca, zakupy, wizyta w banku, u lekarza, w aptece nie można wyjść z domu. W razie kontroli mamy ze sobą formularze do wypełnienia. Jenak to nie wygląda tak, że na każdej ulicy jest radiowóz karabinierów czy straży miejskiej. Jest spokojnie. Oczywiście zdarzają się kontrole, ale nie zawsze.

Branża turystyczna Włoch znalazła się w bezprecedensowym kryzysie. Co z twoją pracą?

Restauracja, w której pracuję jako kelnerka, od wtorku jest zamknięta – mamy urlopy, postoje. Póki co nikt pracy nie stracił. Zakłady produkcyjne, fabryki, apteki, sklepy spożywcze, banki, stacje benzynowe, mechanicy samochodowi funkcjonują do godziny 18. Mam znajomych, którzy maja hotele i są przerażeni myślą, że w tym roku być może nie będą pracować. Jesteśmy krajem turystycznym, na pewno nie będzie łatwo się podnieść i zacząć funkcjonować, tak jak wcześniej.

Jak Włosi porodzili sobie z opieką nad dziećmi po zamknięciu szkół? Jak wygląda teraz nauka?

Kiedy wyszło zawiadomienie o zawieszeniu działalności szkół w naszym regionie Vanessa płakała, bardzo to przeżywała. Ja pracuję tylko w weekendy, więc nie było większych problemów. Znajomi zostawiali swoje pociechy u dziadków, rodziny, znajomych, niektórzy byli zmuszeni wziąć urlop. Vanessa chodzi do 3 klasy podstawówki i już od pierwszego dnia nauczycielka wysyłała wiadomości z zadaniami, które mają robić. W gimnazjach, szkołach średnich i uniwersytetach prowadzone są lekcje on-line, za pomacą odpowiednich aplikacji.

Jak wygląda Wasz dzień?

Staram się wprowadzić rutynę. O godzinie 10 jest pora na odrabianie lekcji. Choć słyszę, narzekania: mamo później, nie chce mi się, jestem zmęczona motywuję córkę i pomagam. Młodsza w tym czasie bawi się, ogląda bajki. W międzyczasie wspólnie kolorujemy, wycinamy, robimy ciasteczka, jesteśmy w ogrodzie. Vanessa chciałaby wrócić do szkoły, tęskni za przyjaciółmi i nauczycielami. To już tydzień, gdy nikogo nie widzimy. Maya codziennie rano pyta, czy pójdziemy do przedszkola. Za każdym razem muszę im tłumaczyć, że dla bezpieczeństwa nas wszystkich trzeba zostać w domu. Nie ma kina, wyjścia na lody, a przede wszystkim nie ma urodzinowej imprezy dla Mayi, którą musieliśmy przełożyć na późniejszy termin. Żyjemy z dnia na dzień więrząc, że będzie dobrze.

Kategoria: Wiadomości