Zły kocurek

niedziela 7 lutego 2016
  • "Zły Kocurek kontra wujek Muniek" to jedna z części zabawnej serii o Złym Kocurku (fot. Ewelina Zielińska)
    "Zły Kocurek kontra wujek Muniek" to jedna z części zabawnej serii o Złym Kocurku (fot. Ewelina Zielińska)
  • Choć ilustracji nie można nazwać ładnymi to świetnie wpisują się w humorystyczny klimat kocurkowych perypetii (fot. Ewelina Zielińska)
    Choć ilustracji nie można nazwać ładnymi to świetnie wpisują się w humorystyczny klimat kocurkowych perypetii (fot. Ewelina Zielińska)
  • Wujek Muniek pomimo starań nie umie zapanować nad Kocurkiem (fot. Ewelina Zielińska)
    Wujek Muniek pomimo starań nie umie zapanować nad Kocurkiem (fot. Ewelina Zielińska)
  • Najważniejszy jest tu humor - czytając można śmiać się do łez (fot. Ewelina Zielińska)
    Najważniejszy jest tu humor - czytając można śmiać się do łez (fot. Ewelina Zielińska)
„Zły kocurek kontra wujek Muniek” to taki ani komiks, ani opowiadanie. Nie do końca umiem stwierdzić dla jakiej grupy wiekowej jest to książka i czy szare ilustracje mi się podobają. Pewna jestem tylko tego, że przy czytaniu zaśmiewaliśmy się do łez.

Serię o Złym Kocurku wydała Mamania. Są to książki w twardej oprawie z charakterystycznymi ilustracjami wewnątrz. Od komiksowych okienek, po ilustracje z tekstem nad nimi, pamiętnikowe wpisy w zeszycie i całostronicowe fakty o zwierzakach. Choć początkowo ten chaos autora i jego bałaganiarskie rysunki mogą budzić mieszane uczucia, warto dać Nick’owi Bruelowi szansę. Gwarantuję, że po pierwszym rozdziale przepadniecie.

Tak naprawdę Zły Kocurek wcale nie jest taki zły. Po prostu z Wujkiem Muńkiem, który ma się nim opiekować przez najbliższe dni, nie potrafią się dogadać. I z tych nieporozumień wynika seria śmiesznych i katastrofalnych niemal wydarzeń. W trakcie lektury autor wyjaśnia nam dlaczego koty czasem boją się ludzi, dźwięku odkurzacza czy pozostawienia w domu – gdyby Wujek Muniek znał te fakty na pewno byłoby mu łatwiej zrozumieć zachowania Kocurka. Jednak kocie fakty to tylko dodatek, a najważniejszy w tej książce jest humor, którym wypchana jest książka już od pierwszych stron. Humor ten rozbawi wszystkich bez względu na wiek i dostarczy mnóstwa zabawy.

Pomimo że na pierwszy rzut oka książka nie wydała nam się zachwycająca, to teraz uważamy ją za jedną z najzabawniejszych w domowej biblioteczce. Syn nie raz do niej powraca by przypomnieć sobie ulubione scenki i zawołać „O, ŚWIĘTA KIEŁBASO!”

Wkrótce ukażą się kolejne części przygód Złego Kocurka: „Zły Kocurek nie lubi cukierków” oraz „Zły  Kocurek nie lubi psów”. 

Kategoria: Recenzje książek