Halo? Guuu... Czyli mamy gadają przez telefon
Moja siostra, mama trzylatka, dzwoni do mnie, żebym zamówiła jej kosmetyki jednej z firm, zajmującej się sprzedażą wysyłkową.
- Weź mi ten krem, który jest w katalogu na stronie 16. A jaką bajkę chcesz? - pyta, a ja na chwilę baranieję, bo przecież o żadną bajkę jej nie prosiłam.
- O aucie? Już ci szukam. To może jeszcze tę szminkę ze strony 21 - siostra kontynuuje, jak gdyby nigdy nic.
- Nie tę... - w tle słyszę głos siostrzeńca.
- To którą? A może jednak tę ze strony 22? - zastanawia się siostra.
- O tym moim, czerwonym - nie daję za wygraną siostrzeniec.
- O czerwonym?
- A jaki kolor tej szminki? - pytam - Czerwony?
W tym momencie budzi się mój niemowlak i zaczyna gaworzyć, więc odpowiadam mu:
- Guuu...
- Nie, nie czerwony. Może beżowy?
- Czerwony! - krzyczy siostrzeniec.
- Guuuu... To w końcu beżowy czy czerwony?
- Beżowy. Jaki czerwony?
- Mój czerwony! Resorak!
- Nie włożę przecież twojego resoraka do komputera, żeby była o nim bajka. Znasz jakąś bajkę o czerwonym samochodzie? - to chyba do mnie.
- Nie znam, bo mój mały bajek jeszcze nie ogląda. Guuu....
- To może tę chcesz?
- Nie!
- Guuu... To chcesz tę szminkę?
- Chcę.
- Mamo, jeść.
- Muszę kończyć. Pa!
Teraz siedzę i zastanawiam się: ta szminka to w końcu ma być beżowa czy czerwona?