Pomysł na prezent w śląskim stylu
Dzieci najbardziej lubią dostawać zabawki. Z kolei rodzice chcieliby, żeby prezenty były praktyczne i miały wartość edukacyjną. Kompromisem może być gra „Spamiyntej śląski słowa!”, czyli regionalna wersja popularnego „Memory”. W oryginale celem gry było trenowanie pamięci graczy. W śląskiej wersji grający dodatkowo uczą się godki. Z zasadami poradzą sobie nawet kilkulatki. Na 48 kartach ilustratorka Ewa Kucharska narysowała 24 pary przedmiotów i podpisała je śląskimi nazwami. Są więc m.in. moplik, galoty, fuzekle, cug i nudle. Karty rozkładamy obrazkami do dołu i każdy gracz odkrywa dwie z nich. Jeśli trafi parę, zabiera ją. Jeśli nie - odkłada karty na miejsce i próbuje szczęścia w następnej kolejce. „Rozchodzi sie ło to, coby spamiyntać i znojść jak nojwiyncyj por takich samych łobrozków”. Gra kosztuje 49 zł, można ją kupić na www.gryfnie.com.
Innym edukacyjnym, nigdy nie wychodzącym z mody prezentem, jest książka. Proponujemy wybrać tytuł, który, podobnie jak gra, będzie uczył dzieci godki. Takich na rynku pojawia się coraz więcej. To nie tylko elementarze, takie jak „Górnoślónski ślabikórz” wydany przez Pro Loquela Silesiana czy „Elementarz śląski” Marka Szołtyska. Wśród wartych polecenia pozycji jest również album „Graczki - zabawki i zabawy śląskie”, z którego maluchy dowiedzą się, w co i czym bawili się ich dziadkowie, a także „Śląsk dla dzieci” - baśniowa historia regionu, ilustrowana zdjęciami 200 pluszaków, przebranych w ręcznie szyte kostiumy misioczków Ślonzoczków, myszoków Niymczoków, hazoków Austryjoków i psioków Czesioków (obie książki również Szołtyska). Rodzice miłośników beletrystyki mogą sprawić im dwujęzyczną, śląsko-polską książkę pt. „Jak Maciek Szpyrka z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali”. Jej autorki, Magdalena Zarębska i Dorota Rewerenda-Młynarczyk, przybliżają czytelnikom najsłynniejsze katowickie osiedle i śląską obyczajowość. Każda z książek kosztuje około 30 zł.
A może jednak coś do ubrania? Proponujemy koszulki ze śląskimi motywami. Niedawno pisaliśmy o T-shirtach ze sklepu Gryfnybajtel.pl z zabawnymi grafikami i napisami („Mały maszketnik”, „Jeżech móndró po ójcu”, „Nójgryfniejszy ślónski bajtel”). Podobne ciuchy można kupić także na gryfnie.com (np. bluzki z długim rękawem „Bożo krówka” czy „Chrobok” albo skarpetki z godłem górniczym) lub w sklepie hanysek.pl (T-shirty „Mały człowiek, wielki hanys” lub „Gódomy po slónsku”). Ceny: od 28 do 45 zł.
Jeżeli chodzi o słodycze, to zamiast czekoladowych figurek proponujemy typowo śląskie maszkety: kopalnioki i szkloki. Te landrynki zna chyba każdy, kto wychował się na Śląsku. Pierwsze nazwę zawdzięczają czarnemu kolorowi, upodobniającemu je do bryłek węgla, zaś smakują anyżem, melisą, dziurawcem i miętą. Ze względu na dobry wpływ na drogi oddechowe, od końca XIX wieku właściciele kopalń częstowali nimi górników, wdychających w pracy pył węglowy. Szkloki mają słodko-kwaśny smaku rabarbaru lub winogron i śliwek, tradycyjnie rosnących w śląskich ogródkach. Śląskie bombony produkuje firma Visa Bell z Pszczyny. 80-gramowe opakowanie kosztuje poniżej 3 zł.
Warto zadbać też o odpowiednią oprawę prezentu. W sklepie hanysek.pl za 3 zł można kupić papierową tasię na gyszynki.