Młode mamy nie chcą śmieci
Dzieci rosną tak szybko, że wiele ubranek po kilkakrotnym założeniu okazuje się za mała. Dlatego mamy przeważnie przekazują je innym dzieciom z rodziny czy kręgu znajomych. Często są to ciuszki nie noszące oznak używania. Ale bywa inaczej.
Znajoma opowiedziała mi o swojej kuzynce, która obiecała jej ciuszki po swoim synku. Moja koleżanka gdy tylko powiedziała jej o ciąży, usłyszała, że czeka na nią karton ubrań, od śpioszków po zimowe kombinezony. „Nie musisz nic kupować, zaoszczędzisz” - dowiedziała się. Dlatego kupiła zaledwie kilka drobiazgów. Kuzynka, która mieszka dość daleko, obiecaną paczkę z odzieżą przywiozła mojej znajomej dopiero, gdy ta była w ósmym miesiącu ciąży. W środku nie było jednak obiecanych skarbów. „Śpioszki poplamione, body z pourywanymi zatrzaskami, kaftaniki sprane. Dwie trzecie rzeczy nadawało się do wyrzucenia. Rozumiem, że dziecięce rzeczy się zużywają, ale po co było opowiadać, jakie są fantastyczne? Kuzynka powinna je posegregować i te, które się nie nadają do dalszego użytku, po prostu wyrzucić. Wolałabym nie dostać nic” - mówiła mi z żalem znajoma.
Prezent od kuzynki przysporzył jej tylko kłopotu, bo tuż przed rozwiązaniem zmuszona była robić na gwałt zakupy. Jeszcze bardziej zirytowało ją, gdy któraś z cioć przywiozła jej w prezencie grzechotki dla dziecka i powiedziała, że zrezygnowała z zakupu ubranek, bo przecież maluch dostał podobno ich całe pudło po kuzynie. „Moja kuzynka pozbyła się śmieci, ale w rodzinie przedstawia się jako dobroczyńca. I chyba faktycznie tak o sobie myśli” - spuentowała moja znajoma.