Drugie dno obiadowych przepychanek
Znajomi radzą: „Zamknij słodycze na klucz, żeby dziecko nie miało do nich dostępu”, „Pokaż, kto tu rządzi, bo wejdzie ci na głowę.” Słodycze zamknęłaś, ale pokazywać „kto tu rządzi” nie chcesz, bo nie interesuje cię walka o władzę. Chcesz się ze swoim dzieckiem po prostu dogadać. Niestety nie wychodzi, a w Tobie narasta frustrację i bezradność. Tymczasem trzeba podejść do problemu z innej strony.
Nie o jedzenie chodzi
Walka o jedzenie to często przykrywka dla niezaspokojonych potrzeb dzieci i rodziców, nieuświadomionych granic. Podczas jednej z moich indywidualnych sesji, rodzice 3-letniego Adasia mówili zatroskani: „Adaś zwykle jadł ładnie, nie grymasił, ale od pewnego czasu zrzuca jedzenie z talerza, krzyczy, nie chce jeść. Trudno nam to znosić, bo przecież marnuje jedzenie i psuje każdy wspólny posiłek. Nawet kary nie działają”. Prześledziliśmy proces przygotowywania jedzenia. Zwykle to mama była za nie odpowiedzialna. Na środku stołu kładła talerze, na których były parówki, jajka, bułeczki, masło itd. Kiedy wszyscy zasiadali do stołu, mogli się nimi częstować, a mama nakładała synkowi na talerz parówki, których ten nie chciał jeść i z krzykiem zrzucał je z talerza. Na sesji pytanie: „co zrobić, żeby przestał”, zamieniliśmy na pytanie: „o co może mu tak naprawdę chodzić?” Na początku rodzice odpowiadali: „chce nam pokazać, że on rządzi”, „robi nam na złość”, „chce zwrócić na siebie uwagę”. Co łączy te wszystkie odpowiedzi? Założenie, że dziecko działa w złej intencji…
Dziecko nie ma złych intencji
Dziecięce zachowania nie wynikają ze złej woli. Dziecko zawsze działa z dobrą intencją i cokolwiek robi, chce nam powiedzieć, czego ważnego dla siebie potrzebuje. Po dłuższej dyskusji, próbach wczucia się w sytuację Adasia, rodzice zaczęli przypuszczać, że dla dziecka mogło być frustrujące to, że ktoś nakłada mu jedzenie na jego talerz. Ten mały człowiek nie mógł decydować, co będzie na stole i ile tego będzie, ale powinien mieć możliwość zdecydowania, co będzie miał na własnym talerzu. Kiedy mama Adasia to odkryła wykrzyknęła z radością: „Tu chodzi o granice fizyczne, my je przekraczamy!”.
Potrzeba autonomii
Poprzez takie zachowania dzieci wyrażają potrzebę decydowania o sobie, potrzebę szacunku, bycia ważnym. Niekiedy maluch nie potrafi powiedzieć, czego chce, ale może to pokazać, np. nakładając sobie na talerz jajko, co oznacza „Ja wybieram dziś jajko, a parówek nie chcę, więc ich nie nałożę”. Pomocne dla rodziców mogą być pytania: „Chcesz zdecydować, co dzisiaj zjesz na kolację?” „Denerwujesz się, kiedy ja wybieram za ciebie, co będziesz jadł?” Dla rodziców Adasia, po odkryciu jego istotnej potrzeby autonomii, sytuacja stała się jasna. Wymyślone rozwiązanie zaspokoiło potrzeby wszystkich, na stole były produkty, które wybierali rodzice, a na talerzu Adasia było to, co sam wybrał. Zadbanie o jego potrzeby, uszanowanie granic, pozwoliło wszystkim spożywać posiłki w miłej atmosferze.
Za każdym NIE, stoi TAK dla czegoś innego
Miłość, szacunek, rodzina, rozwój - to właśnie te wartości są drogowskazem w codziennym życiu. Kiedy sobie uświadomisz, że dla tak ważnych wartości podejmujesz wysiłek zrozumienia dziecka, prawdopodobnie poczujesz spokój. Warto się zatrzymać i uświadomić, że - jak mówi Jesper Juul - „za każdym dziecka NIE stoi TAK dla czegoś ważnego”.
*Akredytowany Coach ICF, autorka projektu www.ludzkirodzic.pl, instruktor w Szkole Rodzenia Miś Kuleczka.